Przejdź do treści

Bo w życiu jest różnie…

…kwadratowo i podłużnie. Zazwyczaj jednak ten kto ma dobre serce musi mieć twardą dupę.

I po raz kolejny się o tym przekonuję. Ja już nie wiem – czy to jesień, czy to „warszawska samotność”, czy to ja, czy też to mój „target”. Dzisiaj mam zły dzień. „Poranna wiadomość” mnie rozbiła maksymalnie. Kiedy wydawało się, że znowu (po kilku latach) wszystko jest na dobrej drodze przychodzi taka wiadomość, że się odechciewa. Wszystkiego się odechciewa. I bynajmniej nie chodzi o Kaczyńskiego czy Tuska – wynikami wyborów jestem zasmucony, ale to mniejsza o to dzisiaj. Za cztery lata się zmieni (albo na czerwono albo na pasiasto czerwono-biało), whatever.

A czy mi się zmieni za cztery lata to ja już nie wiem. Zaczynam wątpić, że cokolwiek się zmieni. Wyjechałem z Krakowa, poczułem wiatr w skrzydłach, wolność i początek nowego życia. Tyle, że w tym nowym życiu mam te same problemy (ze sobą chyba tylko…), nie mogę się uwolnić od „krakowskiego siebie” i tego co mi siedziało w głowie przez ostatnie kilka lat. Chociaż nie tak, nie do końca tak – od tego się uwolniłem. Nie uwolniłem się od człowieka jakim jestem. Chyba nie wierzę w to, że można się zmienić. Ale chyba powinienem.

Kiedy jestem dobry, czuły, miły i w ogóle do rany przyłóż – źle. A właśnie tak chcę, żeby było. Prosto, naturalnie, zwyczajnie i bez pośpiechu.
Kiedy jestem niedostępny, nie angażuję się, kiedy „mi-to-wisizm” – też źle, nawet gorzej i prędzej to się kończy.

Warszawa mi tego nie ułatwia. Ale to nie jej wina. Zobojętniała mi (czyli awansowała z nielubienia), nie przeszkadza mi to miasto. Czasem mnie męczy, czasem mam go dość, wielu rzeczy mi brakuje, kilka rzeczy mnie dziwi czy zaskakuje. Ale do tego przywykłem i nie zwracam na to uwagi.

Dzisiaj mi źle. „Dziękuję, przepraszam i powodzenia.”

4 komentarze do “Bo w życiu jest różnie…”

  1. fajny blog! hmm ale to co naprawde tworzy go fajnym to te notkai…bardzo fajnie pisane( masz bardzo ciekawy sposob wyrazanie uczuc czy emocji) ktore czytalam z wielkim zaciekawieniem…notki ktore sklaniaja do myslenie…moze wlasnie takie powinny byc ;)

  2. Dziękuje………:) nie wiem co mam jeszcze powiedzieć..:) Próbuje zrozumieć życie, ale chyba nie potrafie…, może je zakończyć?… nie wiem co o mnie pomyślisz…, ale ja tak czuje…, może jeszcze poczekam. Ale jest mi tak smutno…. chce komuś pomóc? Jak sobie nie potrafie? ehh „Bo w życiu jest różnie… kwadratowo i podłużnie. Zazwyczaj jednak ten kto ma dobre serce musi mieć twardą dupę.” – zgadzam sie z tym…:) Mama zawsze mi tak mówi. Straszne głupoty tu pisze… hehe.

  3. Witam – Ty mnie może nie pamiętasz, ale Ciebie tak :) Powiem tylko jedno słowo, które na pewno coś Ci przypomni – NNMAG :)
    Krakowska dusza, zawsze będzie nie do końca czuć się 'u siebie’ w W-wie i na odwrót. Jak na razie bardziej pasuje mi Kraków, choć W-wy nie znam dobrze, bo „znamy się tylko z widzenia”. Niesamowicie się rozwijasz i to + tego wszystkiego przez co czasem przejść trzeba, by zobaczyć jak pięknie wygląda droga za nami.
    Jeśli mogę coś napisać, a co nie chcę, by zostało odebrane jako 'moralizatorstwo’… to napiszę :)
    Jeśli wspinasz się po górach i bolą Cię już nogi, a koniec drogi nadal daleko, wiele wiatr i słońce zaszło za chmurę, zrobiło się ciemniej – stań na chwilę… i rozejrzyj się ile przeciwności już pokonałeś. Nieważne jakich, czy fizycznych, czy psychicznych, wszystkich. Spójrz jak pięknie to wygląda, bo właśnie to da Ci siłę, by iść dalej.

    Z krakowskim pozdrowieniem
    DamYan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *