Któregoś dnia było tak, że położył się pierwszy. Był zmęczony: dniem, upałem, wędrówką i wszystkimi tymi wrażeniami, których dostarczał mu świat i Ona. Pomimo iż nawet przy największym wspólnym wysiłku fizycznym wspólnie wypoczywali tamtego wieczoru miał już dość dnia. Czuł kilkanaście kilometrów w nogach, sporo letniego światła w piekących oczach i brzmienie kół pociągu pulsujące wciąż w głowie.
Leżał już w łóżku, z wolna zasypiając i tracąc świadomość kiedy poszła się umyć i przebrać. Miał jednak jeszcze dość siły oraz znacznie więcej ochoty na seks. Szybki numerek, trochę zmęczenia. potu i już zasnęłoby się mu o wiele przyjemniej. Wiedział jednak o tym jak bardzo ona tego nie lubi, tym bardziej kiedy jest zmęczona. Zresztą – pewnie odmówiłaby gdyby ją zapytał lub poprosił o chwilę wspólnej przyjemności. Zrezygnował więc z próby pozostając jednak w cichej nadziei, że tym razem ona zacznie dobierać się do niego.
Kiedy wreszcie wróciła i zaświeciła na chwilę światło, aby schować rzeczy drgnął nieznacznie. Postanowił jednak udawać, że śpi i czekać na rozwój wydarzeń. W zasadzie było mu już obojętne co będzie – czy zaśnie po orgazmie czy też za kilka chwil, tak zwyczajnie z całodniowego zmęczenia.
Kładąc się obok uklęknęła na chwilę przy nim i zapytała czy śpi. Nie spał, ale wciąż na coś – właściwie nie był pewien na co – czekał. Nie odpowiedział nic, nieznacznie tylko uchylił prawą powiekę… Chciał ją zobaczyć przed snem, chciał zachować w pamięci ten widok, który tak bardzo radował jego serce. Co ciekawe – mimo iż kochał ją już tak długo, a jeszcze dłużej znali się, miliony razy widział jej twarz, dotykał jej i całował – nie potrafił sobie jednak jej przypomnieć po zamknięciu oczu. Nie byłby w stanie opisać jej gdyby zaginęła; nie potrafił sobie także wyobrazić jej ciała, chociaż gładził i posiadał je często… Tłumaczył to dziwne zjawisko miłością – twierdził, że jeśli kogoś kocha się wciąż mocniej i mocniej, tak jak na początku, kiedy uczucie to nagle spada na człowieka, wówczas nie sposób przypomnieć sobie twarzy i wszystkich szczegółów ukochanej osoby. Znał sylwetkę, sercem rozpoznawał ją w tłumie, ale nie potrafiłby jej opisać ani nawet sobie wyobrazić.
Nie widząc żadnej reakcji na pytanie pomyślała, że zasnął. Pocałowała go delikatnie w policzek, muskając jedynie wilgotnymi wargami i wyszeptała do ucha „Kocham Cię”. Tego się nie spodziewał, Mówiła to rzadko, częściej pytała, a jeszcze częściej słyszała. Teraz jednak – sama z siebie – wyznała mu swoją miłość. Zrobiła to w taki sposób, że wręcz rozpłynął się w niej. Poczuł jak robi mu się gorąco z wrażenia, spływa na niego błogość której człowiek doznaje w życiu tylko kilka razy. Tymi dwoma prostymi słowami wyraziła wszystko, wymazała każdy żal i smutek z tablicy ich związku. Na nowo stali się czyści i pełni nadziei na przyszłość. Liczyła się tylko ona – pełna miłości, gorąca i pachnąca swoim miękkim ciałem, leżąca obok niego naga kobieta.
Księżyc za oknem oświetlał jej błyszczącą skórę, jej oddech wyrównał się i uspokoił. Zasnęła bardzo szybko, szybciej niż on. Rozmyślał jeszcze jakiś czas o tym jak ważni są dla siebie i jak bardzo chce ich pielęgnować. Myśli te wprowadziły go w specyficzne rozrzewnienie.
Noc była cicha i gorąca; zasnął…