Najpierw Nine Inch Nails opublikowali w sieci album, z którego prawie 200 fanów przygotowało swoje remiksy. NIN wybrali 21 utworów i za darmo udostępnili je w sieci, także poprzez sieć torrent.
Później swoją płytę „In Rainbows” za przysłowiowe „co łaska” w sieci wydał Radiohead, na czym zarobił ponoć (wg comScore) 10 mln dolarów, sprzedając płyty za średnio 300 daje 750 tysięcy dolarów. Słabo? Według strony, na której można zamówić album – już się sprzedało!
W związku z tym co dzieje się w ciągu ostatniego pół roku na rynku dystrybucji muzyki należy zadać inne pytanie – co dalej? Czy oznacza to powolny koniec koncernów muzycznych i płyt CD? Czy teraz wszyscy będą słychać muzyki ściągniętej z sieci (płatnie czy bezpłatnie to nieco inna kwestia) na swoich iPodach i odtwarzaczach mp3? Sądzę, że tak, ale dopiero za około 8-10 lat będzie można powiedzieć, że to koniec płyty kompaktowej.
W Stanach iTunes Store to druga pod względem wartości sprzedanej muzyki firma, po sieci Wal-Mart. Apple pod koniec lutego podało, że mają 50 milionów zarejestrowanych użytkowników w iTunes i sprzedali ponad 4 mld piosenek. I to wszystko w niecałe pięć lat działalności.
Forrester przewiduje w swoim raporcie, że do 2012 roku wartość sprzedanych płyt CD spadnie do poziomu 3,8 mld dolarów. Dla porównania: w 2011 roku połowa muzyki sprzedawanej w USA będzie sprzedawana w formie cyfrowej. Raport Forrestera przewiduje stały wzrost w ciągu najbliższych pięciu lat rynku muzyki cyfrowej o 23% każdego roku – ma to przynieść 4,6 mld dolarów w 2012 roku.
Branża musi przedefiniować, co jest jej produktem – stwierdza James L. McQuivey z Forrester Research – Większość producentów spędziło lata na śledzeniu wyników sprzedaży płyt. Tak naprawdę to artyści są produktem, a nie tylko jego źródłem. Nowe dochody przypłyną z dużo bardziej nieoczekiwanych źródeł.
Więcej na ten temat: