Przejdź do treści

Broken Flowers

Nowy film Jima Jarmuscha… jest jak typowy, doskonały film Jarmuscha. Wolno płynąca opowieść, specyficzny klimat i narracja. Świetna, choć banalna historia – ot, Don Jonhston (mój ulubiony – szczególnie po Między słowami – ostatnio Bill Murray) dostaje tajemniczy anonim, z którego dowiaduje się, że jest ojcem 19-letniego chłopca. Tylko kto jest matką? Bo Don od kobiet nie stroni(ł) całe życie…
Przyjaciel Winston – domorosły detektyw – namawia Dona, aby pojechał na poszukiwanie autorki listu. Przygotowuje całą podróż i prawie wpycha Dona do samolotu. Co dalej? Trzeba zobaczyć. W każdym razie – dalej trochę różowego koloru, maszyny do pisania i kobiety – różne kobiety, ale coś kiedyś musiało je łączyć, skoro Don nimi się interesował. Przynajmniej tak sądzę – uważam bowiem, że jednak szuka się zawsze jakiegoś podobnego typu partnera. Ten film gdzieś w dalekim planie ukazuje jak ludzie się zmieniają z biegiem czasu i tym, co w życiu ich spotyka. Ale nie Don.

Broken Flowers to nieco mniej typowe kino drogi. Droga zwykle prowadzi do przemiany bohatera. Nie tutaj, nie u Jarmuscha. Reżyser delektuje się opowiadaniem historyjki, a nie samą historią. Film jest znakomity – nieinwazyjnie wchodzi do głowy, nieco bawi, nieco zastanawia (świetna „dysputa” filozoficzna przy kanapkach na końcu filmu) ale przede wszystkim jest rozrywką, popisem prowadzenia opowieści dość banalnej, tak naprawdę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *